Ned Stark Ned Stark
514
BLOG

Oj impreza, że klocek w zlewie

Ned Stark Ned Stark Rozmaitości Obserwuj notkę 5

 

Kiedy przychodziły chłodne dni, życie towarzyskie osiedla przenosiło się z ławek i zielonej trawy na klatki schodowe. I tak, jak za toaletę ekologiczną robiły latem okoliczne drzewa i krzaki, tak zimą i jesienią imprezowicze siurali na ściany. Nasz dozorca pan Duda uwijał się jak w ukropie, ale klatka nie przestawała śmierdzieć. Co gorsze, przybywało kolejnych atrakcji, bo co rusz któryś z sąsiadów odnajdował na swojej wycieraczce To i Owo. I razem z Bułą, Jabłuszkiem i Ajzolem musieliśmy zjeżdżać po poręczy żeby w coś nie wdepnąć.

Najfajniejsze imprezy na klatce organizowali Genas i Szprycha do spółki z Okulokiem. Śpiewom i krzykom nie było końca. Aż pewnego dnia mój ojciec wyszedł na balkon, żeby zaczerpnąć trochę zgniłego, jesiennego powietrza i stwierdził, że pada. Z balkonu nad nami lał się deszcz krwi. Okazało się, że to Szprycha potknęła się, poślizgnęła i wybiła sobie wszystkie przednie zęby o betonową posadzkę. No i moja matka znowu patrzyła z trwogą w kalendarz, który zawierał jedyną nadzieję na spokój – wyczekiwane od piętnastu lat, nowe mieszkanie. Jakoś nie mogłem w to uwierzyć, że kiedyś do tego dojdzie. Matka patrzyła w kalendarz, kiedy z trzeciego piętra spadł jak Superman pijany Aloch (co prawda się szybko podniósł, ale potem zakatowali go milicjanci). Patrzyła, kiedy sąsiadka z góry podpaliła mieszkanie i patrzyła teraz, kiedy krew Szprychy sączyła się z nieba.

No i Szprycha przestała pić, bo się obraziła na Genasa, że jej się zęby przednie wybiły. Mogłem spokojnie już odwiedzać ich córkę Nigerię, której czarne oczy i kręcone włosy zapierały dech w piersiach wszystkim chłopakom z osiedla. Niestety jej małomówność mogła nie jednego doprowadzić do szału, a monologi, które prowadziłem zdawały się odbijać, jak od ściany. I tak trzeźwa jak nigdy Szprycha wprowadziła w swoim domu nowy porządek. Odcięła Genasa od pieniędzy i musiał błagać ją, obiecywać, klękać, płakać, kiedy nieuchronnie nadchodziło delirium tremens. Pewnego dnia, kiedy właśnie opowiadałem Nigerii o wyższości Thorgala nad Kajko i Kokoszem, Szprycha w swoim zacietrzewieniu odmówiła pieniędzy Genasowi. Ten w słodkim rewanżu podpalił nagle podłogę i w tym momencie przerwałem mój wywód. Linoleum płonęło, a Szprycha pozostawała nieugięta. Na tą scenę weszła moja matka, która akurat potrzebowała (pilnie!) pożyczyć szklankę cukru. A Genas z zimnym wzrokiem utkwionym w Szprychę i moją matkę podszedł do zlewu, ściągnął spodnie i gatki ukazując swoją męskość. Po czym podciągnął się na rękach i zrobił To i Owo.

- Boże!!! Kur...!!! Jeszcze pięć lat!!! I wynosimy się stąd!!! – zagrzmiała moja matka – Idziemy  synek!!!

Po tym wydarzeniu Szprycha nie wytrzymała nerwowo i złamała swoją rekordowo długą abstynencję, a ja dostałem szlaban na zabawę z Nigerią.

W tym czasie pan Duda do spółki z Maniolem, który należał do ścisłej elity blokowej ferajny, złapali sprawcę niemiłych niespodzianek na wycieraczkach. Był to Okulok, który najwidoczniej miał od dłuższego czasu problemy ze zwieraczami. Za karę Maniol kazał mu zjeść mysz. A cały blok odetchnął i karę przyjął ze zrozumieniem, a nawet gdzieniegdzie słychać było postulaty, że zeżreć powinien coś innego.

Moja matka miała kolejny powód, żeby zajrzeć do kalendarza. Bo siwych włosów od tych wszystkich imprez przybywało. I w końcu trzeba się było zdecydować na pójście z łapówką „tam, gdzie trzeba”, żeby przyspieszyć skok cywilizacyjny w kierunku nowego, „spokojnego” mieszkania.

Ned Stark
O mnie Ned Stark

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości